Tak Krzysiek, to faktycznie mniejszy kłopot, a przyjemność ze strzelania też ogromna. Na tyle, że od kilku lat myślę, żeby pójść o krok dalej i wrócić sentymentalnie do korzeni i lat młodzieńczych, czyli kupić wiatrówkę tylko do strzelania z otwartych i wyposażoną w „wihajster” do łamania lufy. Ponieważ Łucznik jest niskiej jakości myślę o HW-35, tylko nie wiem czy oczy dadzą radę.